Mój synestezyjny świat

Czytam sobie książkę Anny Ginter Vladimir Nabokov i jego synestezyjny świat i im bardziej zagłębiam się w temat synestezji, tym bardziej mnie on fascynuje. Synestezja, nazywana „pomieszaniem zmysłów”, to zdolność do łączenia wrażeń odbieranych różnymi zmysłami, np. barwne widzenie, barwne słyszenie – doświadczanie wrażeń kolorystycznych w trakcie słuchania muzyki, czy artykulacji konkretnych głosek lub wyrazów (jak w przypadku Nabokova). Nie posiadam tego daru, ale czasem, kiedy piszę, łączenie pewnych doznań wydaje mi się naturalne – a dla innych niekoniecznie.

Popełniłam kiedyś opowiadanie, w którym napisałam, że głos jednego z bohaterów był granatowy. Tak sobie tę scenę wyobraziłam, tak mi pasowało i myślałam, że wszyscy inni też zobaczą ten „granatowy głos”. Potrafiłam sobie to zwizualizować, a nawet było to dla mnie dość oczywiste, że można użyć takiego zabiegu do zobrazowania i podkreślenia tej konkretnej sytuacji. Pewna recenzentka zwróciła mi na to uwagę i stwierdziła, że to jest niedopuszczalne. Głos nie może być granatowy. To nie jest cecha, którą można sobie wyobrazić.

Kiedy czytam o synestezji Nabokova, okazuje się, że nie tylko głos może być granatowy, ale i każda litera alfabetu, każdy wyraz, każdy dźwięk może mieć swój własny kolor. Wszystko jest możliwe – i to jest piękne w literaturze! To musi być cudowne widzieć kolory w trakcie czytania czy pisania, widzieć kolory muzyki, widzieć ten świat w milionach różnych odcieni.

Co ciekawe, synestezję wciąż jeszcze niektórzy lekarze diagnozują jako zaburzenie psychiczne i podają na nią leki, żeby świat przestał być kolorowy.


Opublikowano

w

przez