Niełatwo się do tego przyznać, ale Natka wciąż do zasypiania potrzebuje smoczka. Próbuję z tym walczyć, ale mała jest nieugięta w tej kwestii, zwłaszcza kiedy (tak jak teraz) idą jej kolejne zęby. Dziś przyszłam do niej po południowej drzemce i, próbując wyrwać jej z paszczy smoczka, delikatnie pertraktuję:
– Musimy coś zrobić z tym smokiem. Chyba już czas, żebyś go wyrzuciła. Tak na zawsze. A wtedy przyjdzie do ciebie wróżka smoczuszka, zabierze smoczek i zostawi ci prezent. Co chciałabyś dostać wzamian za oddanie smoczka?
Natka bez zastanowienia wypala:
– Książki!
– Jakie książki?
– Książki tatusia!
Pertraktacje nadal trwają 😉