Wszystkie jasne miejsca – Jennifer Niven

Violet to z pozoru przeciętna amerykańska nastolatka, wzorowa uczennica, cheerleaderka, dobra córka, która nie przysparza rodzicom większych zmartwień. Jest lubiana przez rówieśników, a jej chłopakiem jest największy przystojniak w szkole. Jej rodzice wydają się być idealni: nie stosują typowych kar, nie kłócą się, tylko rozmawiają i tłumaczą, dają córce wolność i bezgraniczne zaufanie, wspierają ją w marzeniach i celach.

Theodore to na pierwszy rzut oka szkolny łobuz, często zawieszany przez bójki, agresję i wagary. Przez rówieśników uważany jest za wariata. Rodzice Theodora rozwiedli się. Z ojcem łączą go jak najgorsze stosunki już od najmłodszych lat. Matki wiecznie nie ma w domu, a jeśli jest, unika trudnych tematów i rozmów z synem. Theodore robi co chce nie dlatego, że najbliżsi mu ufają, lecz dlatego, że nikogo nie interesuje jego los.

Pozornie Theodore i Violet dzieli wszystko, a jednak pewnego dnia oboje wchodzą na szkolną wieżę, bynajmniej nie po to, by podziwiać okolicę z wysokości. Oboje myślą o samobójstwie. Wspólna tajemnica i szkolny projekt zbliżają ich do siebie. Theodore pozwala wejść Violet do swojego szalonego świata, by dziewczyna odzyskała chęć do życia, tak jak on odzyskał chęci do przeżywania każdego nowego dnia przy Violet.

 

Jennifer Niven porusza bardzo ważny temat samobójstwa i chorób psychicznych wśród nastolatków. Temat trudny. Powiedziałabym nawet, że temat tabu. Ilu nastolatków miewa myśli samobójcze? Ilu boryka się z trudnościami natury psychicznej, a także przeżywa choroby psychiczne z depresją na czele? A ilu głośno się do tego przyznaje? Nie znam oficjalnych statystyk, ale jestem przekonana, że większość nastolatków, którzy przeżywają takie stany, nie przyznaje się do tego, bojąc się potępienia i wyśmiania. Lecz gdyby wszyscy powiedzieli głośno o swoich prawdziwych rozterkach, okazałoby się, że problemy ze sobą mają zarówno osoby wycofane, klasowi „agresorzy”, jak i najbardziej popularne osoby w szkole. Wiek dojrzewania to taki czas “burzy i naporu”, gdzie zewnętrzne pozory i pozycja w “stadzie” liczą się bardziej, niż prawdziwe wnętrze. Stąd wiele jest nastolatków, którzy na co dzień wkładają na twarz uśmiechniętą maskę, by cierpieć w zaciszu swojego domu. Jennifer Niven pokazuje jak wiele jest takich osób. Tak naprawdę każdy ma jakieś mroczne sekrety, z którymi nie zawsze potrafi sobie poradzić. A dorośli nie zawsze stają na wysokości zadania, nie zauważając lub nie chcąc zauważać problemów dzieci.

Można się przyczepić, że Wszystkie jasne miejsca to książka podobna do wielu innych, jak choćby do Gwiazd naszych wina lub Papierowych miasta Johna Greena. Autorka czerpie ze znanych motywów, ale robi to w naprawdę dobrym stylu. Mamy tu motyw “buntowniczy chłopak” i “dziewczyna z dobrego domu”, motyw obsesji na punkcie śmierci i nieustannych rozmów o niej, motyw rodzącej się prawdziwej pierwszej miłości, motyw odwołania do literatury i niezwykle metaforycznych rozmów głównych bohaterów. To wszystko czytałam już w innych młodzieżowych powieściach, a mimo to Jennifer Niven daje wrażenie pewnej świeżości, nowości. To przede wszystkim zasługa świetnie skomponowanych głównych postaci (a także postaci drugoplanowych, z rodzicami na czele), które nie są sztampowe i sprawiają, że ciężko oderwać się od lektury. Mają własne charaktery, historię, poglądy i dążenia. Żyją własnym życiem, nie są papierowe. Odwołania do literatury, a w zasadzie jedynie do Virginii Woolf doskonale wkomponowują się w całość historii. Nie ma tu zbędnych elementów, historia płynie, a czytelnik płynie razem z nią. Ostatnią rzeczą, do jakiej można się przyczepić, to trochę taka magiczna amerykańska konwencja – bohaterowie mimo szesnastu czy siedemnastu lat jeżdżą razem samochodem po całym stanie, wymykają się w nocy itp. Osobiście nie drażniło mnie to tak bardzo, w końcu to Ameryka, a opowieść (choć realistyczna) rządzi się swoimi prawami, więc nie odczułam, by to było jakoś bardzo naciągane.

Wszystkie jasne miejsca to książka wzruszająca, wzbudzająca wiele skrajnych emocji, dająca wiele do myślenia i przede wszystkim – skierowana nie tylko do nastolatków. Nam, rodzicom, bardzo trudno jest się dostać do świata nastoletnich dzieci. Wydaje nam się, że robimy wszystko, by dzieci były szczęśliwe i często nie dociera do nas, że nawet jeśli jesteśmy postępowi i mamy takie nowoczesne zasady, coś możemy robić nie tak. Rodzice Violet są tego świetnym przykładem. Jako osoba dorosła, która nastoletnie życie ma już dawno za sobą, potrafiłam się doskonale wczuć zarówno w postaci nastolatków, jak i rodziców, widzianych oczami tych nastolatków. 

 

To pierwsza młodzieżowa książka Jennifer Niven i mam nadzieję, że nie ostatnia. A jako ostateczną rekomendację podam niezaprzeczalny fakt: zaczęłam czytać Wszystkie jasne miejsca o piątej rano i do świata żywych wróciłam dopiero po 400 stronach, gdy przeczytałam ostatnie zdanie. Uprzedzam: warto przygotować chusteczki i nastawić się na niezłą emocjonalną jazdę.


Autor: Jennifer Niven
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Wydawnictwo: Bukowy Las
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 424
ISBN: 978-83-64481-71-0