Tappi. O tym, jak na Szepczący Las padł czar – Marcin Mortka

Przygody sympatycznego wikinga Tappiego zawładnęły moim sercem od pierwszego przeczytania. Interaktywna przygoda, w której każde dziecko może samo podejmować decyzję, co Tappi powinien zrobić, to świetna zabawa wciągająca maluchy bez reszty.


 

Tappi to bardzo miły wiking, który zamieszkuje wraz z przyjaciółmi Szepczący Las. Pewnego razu Tappi, który zwykle wstaje skoro świt, śpi aż do południa i kiedy w końcu się budzi, z przerażeniem odkrywa, że w jego ukochanym lesie nie słychać śpiewu ptaków. Okazuje się też, że najlepszy przyjaciel Tappiego, mały reniferek, jest dla niego bardzo niegrzeczny i obrażony na cały świat. Wiking słusznie przypuszcza, że w Szepczącym Lesie stało się coś złego i postanawia rozwikłać tę tajemnicę. W tym niezwykle trudnym zadaniu pomogą mu… czytelnicy!

 

Zanim sięgnęłam po Tappiego kojarzyłam Marcina Mortkę głównie jako autora fantastyki. Kiedy zobaczyłam jego nazwisko na książce, od razu pomyślałam, że to będzie coś ciekawego. I nie zawiodłam się. O tym, jak na Szepczący Las padł czar to książka o niezwykle przemyślana i skonstruowana. Po każdym rozdziale dziecko może samo wybrać, co dalej powinien uczynić Tappi, do kogo pójść i o czym rozmawiać. Dzięki temu czytelnik staje się aktywnym uczestnikiem fabuły i może zdecydować o losie bohatera. Taka forma narracji pozwala także na odkrywanie tej samej historii w różnych wersjach. Przy kolejnym czytaniu dziecko może wybrać inną drogę dla Tappiego i sprawdzić, jak wówczas potoczy się ta historia. Co prawda liczba możliwych dróg jest ograniczona i na końcu Tappi zawsze dochodzi do tego samego rozwiązania, mimo to i tak możliwość współtworzenia książki to dla dzieci nie lada gratka.

 

 

Natka dopiero zaczyna skupiać się na dłuższych tekstach i idzie jej coraz lepiej. Historia Tappiego bardzo ją wciągnęła i niezwykle podoba jej się to, że może sobie wybrać, co Tappi dalej zrobi. Rozdziały są krótkie i wypełnione bardzo ładnymi ilustracjami Marty Kurczewskiej, w sam raz aby nie straciła zainteresowania i utrzymała uwagę na tym, co się dzieje w tekście. Zabawa jest naprawdę przednia! Ale mimo wielu możliwości wyboru Natka zawsze idzie utartym schematem i nie chce się dowiedzieć, co by się stało, gdyby Tappi poszedł w inną stronę.

O tym, jak na Szepczący Las padł czar bardzo przypomina mi prostą wersję gier paragrafowych z lat 90-tych (i myślę, że był to zamierzony efekt autora, może nawet takie porozumiewawcze mrugnięcie okiem do rodziców).  Można powiedzieć, że paragrafówki były papierową wersją gier komputerowych – wystarczyła odrobina wyobraźni, by przenieść się do świata fantasy i przeżywać niezwykłe przygody. Czytelnik (gracz) był współautorem historii i mógł wybrać, co jego bohater powinien dalej zrobić. Po dokonaniu wyboru należało przejść do odpowiedniego paragrafu (stąd nazwa) i czytać dalej. Gry paragrafowe były jednak nieco bardziej rozbudowane. Bohater mógł zbierać magiczne przedmioty, mógł walczyć z potworami, zostać rannym lub nawet zginąć, albo wyleczyć się magiczną miksturą. Zakończenie historii było zależne od konkretnych wyborów gracza w trakcie gry. I co najfajniejsze – można było grać wielokrotnie i odkrywać fabułę na nowo!

Przygoda Tappiego to bardzo fajne wprowadzenie do świata gier paragrafowych i fabularnych, co jest o wiele lepszą i bardziej kreatywną alternatywą do gier komputerowych i tabletowych, od których uzależnione jest nawet najmłodsze pokolenie. Mam nadzieję, że Natka pójdzie właśnie w tę stronę i do rozrywki będzie używała własnej wyobraźni. A przynajmniej będę się starała, żeby tak właśnie było.