Tal – Zbigniew Białas

Tym procesem żyła cała Polska lat 30-tych ubiegłego wieku. Sprawa Grzeszolskiego elektryzowała opinię publiczną. Zbigniew Białas z mistrzowską precyzją rekonstruuje tamte wydarzenia, opierając się na setkach relacji prasowych z lat 1936-1939. Jednak, jak sam autor podkreśla, Tal to nie jest tylko kryminał. To opowieść o miłości i nienawiści. To metafora ówczesnego, ale i współczesnego społeczeństwa, które stanęło nad krawędzią przepaści.

 

Przypadek Pawła G.

Paweł Grzeszolski jest chemikiem, wynalazcą i kierownikiem w Rurkowni Huldczyńskiego. Znacznie różni się od swoich sąsiadów z ulicy Rybnej, a zwłaszcza od swojej żony i jej rodziny. To człowiek stateczny, powściągliwy i skryty. Anna Grzeszolska często skarży się na oziębłość męża i nieustannie podejrzewa go o romans z młodszą o dwadzieścia lat Pelagią. Często wszczyna awantury nie tylko Pawłowi, ale też jego rzekomej wybrance i jej rodzinie. Wszyscy w okolicy wiedzą, z jakimi problemami borykają się Grzeszolscy. Kiedy Anna nagle umiera, przybyły na miejsce lekarz stwierdza, że kobieta mogła paść ofiarą otrucia. Zgłasza podejrzenia na policję, która jednak nie wszczyna postępowania. Na Pogoni zaczynają krążyć plotki o trucicielu, który zabił żonę, by zrobić miejsce dla młodziutkiej kochanki. Ale prawdziwa lawina podejrzeń rusza kilka miesięcy później, gdy po krótkiej chorobie umierają nastoletnie dzieci Grzeszolskiego – Jurek i Lucyna – a jego służąca trafia do szpitala z ostrym zatruciem. Sekcja zwłok wykazuje obecność w organizmach dzieci dużych ilości śmiertelnie niebezpiecznej trucizny – talu. Ta sama substancja krąży w ciele służącej, powodując nieodwracalne skutki. W rezultacie Grzeszolski został oskarżony i sądzony o dzieciobójstwo. I choć ostatecznie został uniewinniony, do świadomości społeczeństwa trafił już wyłącznie jako truciciel rodziny.

 

Tal - Zbigniew BiałasZbigniew Białas umiejętnie unika sugestii, które mogłyby naprowadzić na trop prawdziwego mordercy. Nie próbuje nawet udowadniać, że to rzeczywiście była zbrodnia, a nie nieszczęśliwy wypadek. Tal w tamtych czasach był bardzo łatwo dostępnym środkiem na trucie szczurów. Leżał w każdym domu, w każdej piwnicy, na każdej ulicy. Nie potrzeba było żadnych specjalnych umiejętności, by zdobyć tę śmiertelną truciznę.  Czytelnicy do samego końca nie poznają prawdy – tak jak ówczesne społeczeństwo. Do dziś tajemnica rodziny Grzeszolskich nie została rozwikłana i Białas nie stara się tego robić. Jest raczej jak lustro, które odbija wydarzenia z przeszłości i nakłada je na teraźniejszość. Tak naprawdę dla powieści kwestia winy i kary jest drugorzędna. Autor zwraca uwagę czytelnika przede wszystkim na ludzi, ich dramaty, spory i nienawiści.

 

Tal pisany jest lekkim, barwnym piórem, dzięki czemu lektura jest bardzo łatwa w odbiorze i nie sposób się od niej oderwać. Białas z łatwością przenosi nas do Sosnowca lat 30-tych, tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej. Do miasta wyzwolonego spod zaborów, uprzemysłowionego, wielokulturowego, ale też pełnego tajemnic. Autor dokładnie odwzorowuje klimat miasta i nie boi się pisać o Sosnowcu takim, jakim był (i do dziś jest), o jego mrocznych i złych stronach. Wiernie odmalowuje też ówczesne (i poniekąd dzisiejsze) społeczeństwo, przeczuwające nadejście jakiejś nieokreślonej katastrofy, pełne lęków, uprzedzeń i zawiści. Społeczeństwo poszukujące jakiegoś upustu nagromadzonych w nim złych emocji i próbujące oczyścić własne sumienia.

 

Choć momentami książka jest naprawdę zabawna, głównie dzięki bardzo barwnym i realistycznie oddanym postaciom, ich sposobie bycia i mówienia, to w pewnym momencie czytelnik przestaje się śmiać. Bo oto staje przed ogromną, bezwzględną masą, domagającą się krwi, a gdzieś daleko w oddali, na ławie oskarżonych, widzi człowieka zaszczutego, zgnębionego i poniżonego, bez szansy na sprawiedliwy wyrok. Tal to powieść o koźle ofiarnym, który musiał zostać złożony w ofierze bezwzględnej opinii publicznej. W powieści da się wyraźnie wyczuć motyw kafkowskiegoProcesu. Społeczeństwo zrobiło ze sprawy Grzeszolskiego widowisko, zapominając, że w przeciwieństwie do teatru, na sali sądowej siedzi prawdziwy człowiek. Nieważne, w jaki sposób oskarżony tłumaczył się przed sądem i jak poważne miał w rękach argumenty i dowody – wszystkie jego słowa były przetwarzane przez jedyny słuszny, według sosnowieckiego społeczeństwa, wyrok: Grzeszolski był winny i powinien ponieść najsurowszą karę. „Już od półtora roku walczę z całych sił o swoją godność. Nic to nie dało. Wsadzono mnie za kraty, sądzi się mnie za zbrodnie, których nie popełniłem. Chcę się bronić – zakrzykują mnie, że jestem trucicielem. Milczę – powiadają, że jestem wyprany z ludzkich uczuć. Płaczę – wołają «Judasz»!”.

 

W trakcie lektury czytelnik odnosi nieodparte wrażenie, że wydarzenia z przeszłości są niezwykle zbieżne z teraźniejszością. Kwestia uboju rytualnego, stosunek Polaków do innych narodowości, w tym do Żydów, czy wreszcie niezwykłe zainteresowanie społeczeństwa w całym kraju relacją procesu dzieciobójcy, to tylko niektóre problemy, jakie zajmowały naszych przodków i zajmują nas do dziś. Białas spędził pięć lat na studiowaniu archiwalnej prasy. W wywiadach podkreślał, że niezwykle uderzyło go podobieństwo artykułów z lat 30-tych do współczesnych. Zainteresowanie procesem Grzeszolskiego porównuje wprost do sprawy mamy małej Madzi z Sosnowca. Wszystkie inwektywy, jakimi tłum obrzuca Grzeszolskiego przed sądem, są wprost zaczerpnięte z internetowych for komentujących tę sprawę. W obu przypadkach społeczeństwo wydało wyrok, zanim zapadł on na sali sądowej.

 

Tal różni się od poprzednich książek Zbigniewa Białasa – Korzeńca oraz Pudru i Pyłu – tak jak „lata trzydzieste różniły się od lat poprzedzających pierwszą wojnę światową i następujących tuż po niej”. Choć najnowsza powieść utrzymana jest w podobnej kryminalnej konwencji, jest znacznie bardziej dojrzała i dotyka wielu współczesnych problemów społecznych. Pod prostym językiem i dowcipem kryje się drugie dno: uniwersalna opowieść o tragedii człowieka w starciu z opinią publiczną, z którą nie ma szans wygrać. Bo „prawda ulicy zawsze wygrywa z prawdą sądową”.

 


Tekst ukazał się na łamach Miesięcznika Społeczno-Kulturalnego Śląsk (nr 5/2016).

 

Miesięcznik Społeczno-Kulturalny Śląsk