Szczęśliwi rodzice to historia o księciu i księżniczce, którzy zakochali sie w sobie i postanowili żyć długo i szczęśliwie. To baśń o miłości, rodzicielstwie i codzienności. Ta na pozór prosta i piękna książeczka dla dzieci, tak naprawdę jest głęboką i bardzo refleksyjną opowieścią dla dorosłych.
Najpiękniejsza przygoda życia jest jednocześnie największym wyzwaniem. O tylu rzeczach rodzice dowiadują się dopiero wtedy, kiedy już w niej uczestniczą!
„Szczęśliwi rodzice” to wyważona, niespieszna, oszczędna w słowach opowieść o najciekawszym doświadczeniu życia, jakim jest rodzicielstwo. Lapidarny tekst Laëtitii Bourget zaczyna się bajkowo, by potem, stopniowo, przeprowadzić nas przez kolejne stopnie dojrzewania do rodzicielstwa. Bywa dosłowny i nieco szorstki, ale jest w nim również mnóstwo czułości. Obrazy Emmanuelle Houdart, laureatki Bologna Ragazzi Award, znanej już polskim czytelnikom z wyd. w 2012 r. „Cyrkowców”, w idealny sposób dopełniają opowieść. Z dozą ironii, ale zarazem delikatnie i z uczuciem nie ilustrują, ale komentują i wzbogacają słowo pisane. I razem z nim ileż dostarczają nam wzruszeń!
Kupiłam „Szczęśliwych rodziców ” na Śląskich Targach Książki. Skusiła mnie przede wszystkim oprawa graficzna – cudowne ilustracje, które urzekły mnie od pierwszego wejrzenia! Nie słyszałam wcześniej ani o tej książce, ani o wydawnictwie Format, więc dałam się ponieść intuicji i kupiłam ją w ciemno. Na szczęście intuicja nigdy mnie nie zawodzi – to był strzał w dychę. A przeglądając stronę wydawnictwa Format widziałam jeszcze więcej takich niesamitych perełek.
Okazało się, że „Szczęśliwi rodzice” to książka wyjątkowa. Książka, dla której tekst to tylko jedna warstwa przekazu. Proste zdania imitują prosty język bajki dla dzieci. Mamy więc księcia, księżniczkę i ich życie opisane bardzo krótkimi zdaniami – po jednym na każdą stronę. W połączeniu z bardzo sugestywnymi i wielowymiarowymi grafikami tworzą głębszą warstwę treści – opowieść o miłości i dojrzewaniu do rodzicielstwa, trudną drogę jaką muszą przejść wszyscy rodzice od wyobrażenia o posiadaniu dziecka, do jego wychowania i potem usamodzielniania się. Historia jest wzruszająca (chociaż tylko rodzic może wzruszyć się oglądając ilustrację, na której dziecko potrzaskało talerz…), bardzo ciepła i przede wszystkim prawdziwa. Mimo, że to przecież opowieść o księciu i księżniczce.
Jeszcze kilka zdań muszę poświęcić oprawie graficznej książki. Obrazy Emmanuelle Houdart są naprawdę niesamowite! Za każdym razem, kiedy na nie patrzę, widzę i odkrywam coś nowego. Na pierwszy rzut oka nie widać wszystkich szczegółów, a jest ich bardzo dużo i każdy z nich coś znaczy. Z każdego rysunku można odczytać „między wierszami” znacznie więcej, niż to co jest w tekście. Natalka też polubiła ten charakterystyczny sposób rysowania. Sama zaczęła oglądać „Szczęśliwych rodziców” i bardzo długo przyglądała się ilustracjom. Lubi, kiedy jej czytam, ale co dziwne – tylko do połowy książki, kiedy na ilustracjach są małe dzieci 🙂
Jeśli kiedyś będziecie mieli okazję kupić „Szczęśliwych rodziców” – to kupcie. Można w niej wiele znaleźć, mimo że na pozór jest bardzo prosta. Myślę, że Natka też może się z niej wiele nauczyć i będzie dla niej dobrą przewodniczką na przyszłość.
Tekst: Laetitia Bourget
Ilustracje: Emmanuelle Houdart
Wersja polska: Dorota Hartwich
rok wydania: 2013
Format: 235 mm x 320 mm
Liczba stron: 56