Trudno jest być nastolatkiem. Dwunastoletni Tomek wie o tym, jak nikt inny. Trzeba nieźle się natrudzić, by nie wyjść przed kolegami na kujona i jednocześnie zadowolić rodziców ocenami. Do tego dochodzą trudne relacje z chłopakami i jeszcze trudniejsze z dziewczynami. A gdy do tego niezwykle skomplikowanego życia nastolatka z impetem wparuje mały skrzat – pewne jest, że może być już tylko gorzej!
Kiedy Tomek przez przypadek zniszczył chatkę skrzata Rymosława, nie miał innego wyjścia – musiał zaprosić go do siebie do domu. Pojawienie się Rymosława przewróciło do góry nogami całe spokojne życie Tomka. Od tej pory chłopiec musi nieustannie uważać, by żaden z domowników nie odkrył istnienia skrzata, co przy jego nadpobudliwości i żarłoczności bywa… trudne. Rymosław bowiem nie jest takim sobie zwykłym skrzatem czy krasnalem. Nieustannie rymuje, używa trudnych słów, ma swoje kaprysy i humory, potrafi znikać na zawołanie, a do tego zna się na internecie. I na ludziach. Ale najbardziej – na kotach. Ma też swoje mroczne strony. Gdy zamienia się w skrzatołaka, rozrabia bardziej niż osiedlowa łobuzerka. A jednak przyjaźń z Rymosławem okazuje się dla Tomka cenniejsza i bardziej pouczająca, niż wszystkie dotychczasowe doświadczenia.
Skrzat to historia o przyjaźni i o tym, że bycie sobą zawsze jest najlepsze. Autor, jak sam przyznał, nie ma na celu tworzyć prozy, która będzie dzieci wychowywać i uczyć. Chce pisać historie, które będą bawić i z którymi miło będzie spędzać czas. I taki właśnie jest Skrzat. Książkę czyta się lekko i przyjemnie, co jest ogromnym plusem zwłaszcza dla dzieci. Książka jest bardzo porządnie wydana: ma grubą, twardą oprawę i kredowy, błyszczący papier. Szata graficzna nie jest powalająca, ale jednocześnie nie odbiera przyjemności z czytania – to proste, schematyczne, kolorowe obrazki, które mi osobiście przypominają rysunki nastolatka. Całość prezentuje się poprawnie, a kredowy papier pachnie jak marzenia każdego bibliofila, więc wrażenia węchowe przezwyciężają te wzrokowe.
Choć opowieść jest przeznaczona raczej dla starszych dzieci (myślę, że już 6+), to moja trzylatka przez kilka dni w kółko kazała sobie czytać Skrzata. Co prawda nigdy nie dotarłyśmy do końca, mimo to wciągnęła ją ciekawa akcja i śmieszył humor, którym książka jest bogato okraszona. Ja oczywiście do ostatniej strony dobrnęłam, jednak w najciekawszym momencie okazało się, że… to już koniec! Autor, Waldemar Cichoń (śląski pisarz znanym między innymi z serii książek dla dzieci o kocie Cukierku) zdecydował się zastosować urwane zakończenie, zapowiadające kolejną część książki. Chociaż początkowo poczułam się lekko urażona, myślę, że to fajny zabieg, który zachęci dzieciaki do sięgnięcia po drugą część przygód Tomka i Rymosława.
Zajrzyj do książki
Skrzat Waldemara Cichonia został objęty patronatem medialnym Śląskich Blogerów Książkowych.