Dla Natki przedszkole to miejsce niesamowite i niemal mityczne. Wszystko, co związane z przedszkolem jest fajne i godne uwagi. Dlatego też kolekcjonujemy przedszkolne lektury i czytamy je w kółko. „Nowy” to właśnie jedna z nich, wydana nakładem Wydawnictwa Dwie Siostry. I jak wszystkie książeczki spod tego szyldu – nie zawodzi.
„Nowy” to bardzo zabawna książeczka o potwornych maluchach z najmłodszej grupy przedszkolaków. Nie są to jednak potwory na miarę Monster High, czy innych modnych ostatnio bajek. To takie same potworki, jak wszystkie dzieciaki. Broją, psocą, dokuczają, bałaganią… ale też pomagają sobie i razem się bawią.
Pewnego dnia do przedszkola przychodzi nowy chłopiec, o dziwnym imieniu. Natychmiast zyskuje jeszcze dziwniejsze przezwisko i zaskarbia sobie sympatię dziewczynek oraz podziw chłopców. Dlaczego? Bo wykazuje się nie lada odwagą.
Historia o przedszkolakach jest krótka i napisana w bardzo przystępny i zabawny sposób. Moja prawie-dwulatka nie lubi długich tekstów, bo ciężko jej się skupić i wszystko zrozumieć. W przypadku tej książeczki nie mamy problemu z czytaniem. Jednym z fajniejszych rozwiązań (nie wiem, czy zamierzonym) jest stopniowanie tekstu. Na pierwszych stronach książki zdania są krótkie i opatrzone mniejszymi ilustracjami. W miarę postępu akcji, wydłużają się też zdania, choć wciąż pozostają proste w konstrukcji. Dzięki temu można się „rozgrzać” i powoli wejść w całą historię. Zdecydowanie tak zbudowana treść podoba się mnie i Natce.
Jeszcze kilka słów o oprawie graficznej i budowie książki. Twarda oprawa i grubsze (niż standardowe) kartki, to duża zaleta książki. Sam papier bardzo mi się podoba – po wielu książkach o bardzo cienkich i śliskich stronach to dobra odmiana. Mogłabym dotykać tę książkę bez końca. Oprawa graficzna nie powala na kolana, ale bardzo pasuje akurat do tej historyjki. Rysunki Susanne Gohlich są proste i charakterystyczne, a tekst jest wyraźny i duży, dzięki czemu czytające maluchy mogą sobie świetnie poradzić same z czytaniem.
Mam nadzieję, że niedługo uda mi się spotkać ponownie z Potwornymi Maluchami w innej odsłonie.
PS: Pewnego wieczora przeczytałam Natce tę książkę kilka razy, objaśniałam też ilustracje. Na jednej z nich dziewczynka wypina gołą pupę, drażniąc się z kolegą. Kiedy leżałyśmy już z Natką w łóżku, tuż przed zaśnięciem, mała przypominała sobie różne rzeczy i opowiadała je. Nagle słyszę – „…i Pani przedszkolanka pokazała chłopcu pupę…” 🙂