Rozwojowe wzgórze – Ewa Baranowska-Jojko, Aleksandra Wiechuła

Kiedy byłam małą, chyba czteroletnią dziewczynką, rodzice zostawili mnie u dziadków na kilka dni. Bardzo wryło mi się w pamięć, że strasznie płakałam i bardzo tęskniłam. Pamiętam, że był już wieczór, a ja wciąż nie mogłam się uspokoić. Wtedy moja starsza kuzynka, która mieszkała obok dziadków, przyniosła mi zeszyt w twardej, czerwonej oprawie i powiedziała, że mogę narysować w nim rodziców i wszystko, co będzie dla mnie ważne. Zeszyt był tak piękny, że nie mogłam oderwać od niego oczu. To były takie czasy, kiedy zeszyty były zazwyczaj szaro-bure, zielonkawe lub niebieskie. A tu nagle taki piękny, czerwony zeszyt z usztywnianą okładką! To był mój skarb. Zaczęłam rysować – najpierw rodziców, potem brata, a potem pączki na paterze z wysoką nóżką i sięgającą po nie rączką (moją). Do dziś najbardziej pamiętam te pączki i rysunek mojego brata w czarnej koszulce.

 

To było moje pierwsze zetknięcie z szeroko rozumianą arteterapią, chociaż wtedy zupełnie nie wiedziałam, że to dzięki temu oswoiłam wówczas swoje lęki i poradziłam sobie z rozstaniem. Z pojęciem arteterapia spotkałam się wiele lat później, ale jego prawdziwe znaczenie poznałam dopiero wtedy, gdy poznałam Ewę Baranowską-Jojko i Olę Wiechułę. Ewa i Ola założyły Rozwojową Kreskę – miejsce, gdzie prowadzą warsztaty rozwojowe z elementami arteterapii. I choć zetknęłyśmy się na gruncie zawodowym (ja jako copywriter), połączyła nas prawdziwa nić przyjaźni. Tym bardziej cieszę się, że mogę zrecenzować nową książkę Ewy i Oli oraz w pewien sposób rozpropagować to, co robią.

Dzieci są ważne

Rozwojowe wzgórze to autorski program rozwoju osobistego dla dzieci z elementami arteterapii, stworzony przez Ewę Baranowską-Jojko i Aleksandrę Wiechułę. We wstępie autorki książki dzielą się z czytelnikami swoimi przemyśleniami na temat wychowania i stosunku dorosłych do dzieci. Wyłania się z nich jedna, najważniejsza informacja, która jest osią działań obu autorek: dzieci są ważne i należy się im ogromny szacunek, a ich potrzeb i praw nie należy lekceważyć. Dzieci każdego dnia przeżywają ogromne emocje, którymi chcą się dzielić, ale jednocześnie chcą być rozumiane przez dorosłych i samodzielnie rozumieć swoje uczucia. Każde dziecko powinno mieć szansę w bezpieczny sposób zmierzyć się ze swoimi słabościami i trudnymi sytuacjami, przepracować je, by mieć szansę na zrozumienie.

Ewa Baranowska-Jojko pisze we wstępie:

Po to jest ten program. Pozwala on dziecku w bezpiecznej przestrzeni rozmawiać o jego potrzebach, wybranych emocjach, wartościach, marzeniach oraz wypowiadać się poprzez ekspresję twórczą. Jest on czymś ważnym dla dziecka.

Rozwojowe Wzgórze - okładkaArteterapia pomaga poprzez ekspresję twórczą odkryć i pielęgnować zdolności, poczucie wartości, optymizm, kreatywność, a także zrozumieć emocje i wyrażać je.

Rozwojowe wzgórze zawiera 18 scenariuszy warsztatów, które dotyczą takich tematów, jak:

  • Jestem
  • Potrafię
  • Mam
  • Moje emocje – radość, smutek, złość, strach, wstręt, zaskoczenie
  • Moje wartości – rodzina, przyjaźń, odwaga, szacunek, uczciwość
  • Moje marzenia
  • Zróbmy coś razem

Każdy rozdział zawiera dokładne wytyczne dotyczące celów i przebiegu zajęć, a także materiałów, które będą potrzebne do realizacji zadania. Przebieg zajęć jest podzielony na kilka etapów i dokładnie opisany, tak że nawet osoba, która nie miała dotąd styczności z taką formą zajęć, będzie dokładnie wiedziała, co robić. Dodatkowo na końcu książki zostały dodane karty pracy odpowiednie do każdego scenariusza, które można powielić. Autorki zadbały także o krótką podbudowę teoretyczną i zostawiają dla prowadzącego wskazówki postępowania oraz odpowiedniej postawy, jaką musi wykazać się prowadzący wobec dzieci podczas realizacji programu. Jednocześnie autorki podkreślają, że scenariusze nie mają sztywnej formy i mogą być dostosowane do potrzeb dziecka jak i do celów prowadzącego.

 

Program Rozwojowe wzgórze jest przede wszystkim kierowany do nauczycieli, pedagogów, psychologów i wychowawców, a więc do osób zawodowo zajmujących się dziećmi. Jednak z powodzeniem może być również stosowany w domowym zaciszu, przez rodziców, dla których ważny jest prawidłowy rozwój psychospołeczny dziecka, jego wewnętrzny świat i praca nad sobą. Warto jednak pamiętać, że nastawienie prowadzącego powinno być dostosowane do założeń programu. Rodzic, który chce poprowadzić dla swojego dziecka warsztat arteterapii musi wykazać się zrozumieniem i empatią, otwartością i akceptacją wobec dzieci. Warto również pogłębić swoją wiedzę w tej dziedzinie zapoznając się z innymi, teoretycznymi pracami, dotyczącymi arteterapii. Autorki przytaczają krótką bibliografię, na której oparły swój program – warto więc najpierw udać się do wskazanych pozycji.

Ze swojej strony dodam jeszcze jedną książkę, która dla osoby dopiero zaczynającej swoją przygodę z arteterapią na pewno będzie bardzo pomocna, ponieważ obok scenariuszy zajęć zawiera bardzo szeroką podbudowę teoretyczną – to Arteterapia. Scenariusze zajęć autorstwa Anny Pikały i Magdaleny Sasin.


Na koniec chcę podzielić się jeszcze pewną refleksją. Mamy XXI wiek, powszechny dostęp do książek i internetu oraz ogromne możliwości, by poszerzać swoją wiedzę. Tym bardziej smuci mnie fakt, że niektórzy wciąż uważają, że terapia (psychologiczna) naznaczy ich lub ich dzieci piętnem „nienormalności”. Bo do psychologa/psychiatry udają się tylko osoby chore psychicznie, niebezpieczne dla otoczenia. Problemy dzieci często się lekceważy lub zamiata pod dywan – przejdzie mu, jak podrośnie. Przy tym coraz częściej dorośli fundują swoim dzieciom traumy, z którymi w dorosłości nie będą potrafiły sobie poradzić. Sami zapewne też są ofiarami traumy, którą zafundowali im ich rodzice i często nawet sobie tego nie uświadamiają. I koło się zamyka. Dziwi mnie to tym bardziej w obliczu mody na couching  i trenerów osobistych, dążenie do samorealizacji i wyciągnięcia z siebie tyle, ile się da.

Bardzo uderzyła mnie prośba dyrektorki przedszkola Natki, by rodzice podpisali zgodę na obserwację psychologiczną swoich dzieci i nie bagatelizowali uwag psychologa, który zauważy jakieś nieprawidłowości w zachowaniu dziecka. Niestety rodzice często zwlekają z dalszą diagnozą i szukaniem pomocy specjalisty, co z kolei najbardziej odbija się na dziecku. Póki jest małe łatwiej „naprawić” coś w jego psychice, co najczęściej wynika przede wszystkim z nieodpowiedniego zachowania rodziców. I może tu tkwi cały problem – rodzice powinni zacząć od siebie, a to najczęściej oznacza ogromny wysiłek. Bo nagle okazuje się, że to oni są „zepsuci”, to ich zachowanie trzeba naprawić, a nie dziecko. Smuci mnie, że są ludzie, którzy wciąż nie zdają sobie z tego sprawy.

Arteterapia nie rozwiąże wszystkich problemów jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dziecko, które wyrazi siebie na kartce za pomocą kredki nagle nie zacznie zachowywać się inaczej. To tak nie działa. To właśnie jest praca rodzica, pedagoga, psychologa, wychowawcy, by wydobyć z dziecka te pozytywne aspekty, podbudować jego wiarę w siebie. Czarów nie ma.

 


 

Za książkę dziękuję Ewie Baranowskiej-Jojko

Rozwojowa Kreska - logo