Z reguły nie piszę specjalnych postów z okazji różnych okolicznych świąt i wydarzeń. Tym razem jednak postanowiłam zrobić wyjątek, bo cel jest szczytny. Opowiem Wam komu daję dziś swoje walentynkowe serce.
Fundacja DKMS zorganizowała akcję dzielenia się walentynkowymi serduszkami pod hasłem #DAJCZERWONE. W tajemniczej przesyłce dostałam niezwykłą walentynkę, którą mogłam samodzielnie pokolorować. To jednak nie była taka zwykła walentynka. Posłuchajcie, co się za nią kryje…
Czy wiecie, że średnio co godzinę w Polsce ktoś dowiaduje się, że ma nowotwór krwi, czyli białaczkę? Dla większości z tych osób jedyną szansą na wyzdrowienie jest przeszczep szpiku kostnego od niespokrewnionego dawcy, tzw. bliźniaka genetycznego. Znalezienie bliźniaka genetycznego jest bardzo trudne. Im więcej potencjalnych dawców szpiku, tym większa szansa na życie dla setek osób chorych na białaczkę.
Nie wyobrażam sobie mojej reakcji na wieść o tym, że choruję na białaczkę. Przechodzi to moje pojęcie i nie chcę nawet rozważać takiego scenariusza. I pewnie większość z Was też o tym nie myśli i nie może sobie wyobrazić, co by było gdyby. To normalne i zrozumiałe. Ale wiem jedno – każdy z nas w takiej sytuacji chciałby mieć szansę na wyzdrowienie. Chcę mieć tę świadomość, że w razie czego znajdzie się ktoś, kto podzieli się ze mną swoim życiem. Dlatego dziś, w Walentynki – święto miłości i dzielenia się z innymi swoim sercem – Fundacja DKMS (przy moim skromnym udziale) gorąco zachęca do zainteresowania się akcją #dajczerwone. I do podzielenia się swoim sercem i życiem z tymi, którzy tego najbardziej potrzebują.
Fundacja DKMS pomaga osobom chorym na nowotwory krwi poprzez rejestrację potencjalnych dawców komórek macierzystych. Sama rejestracja w bazie danych nic nie kosztuje i jest niezwykle prosta. Sprawdźcie, czy możecie się zarejestrować i czy spełniacie wszystkie kryteria. Możecie to zrobić na stronie internetowej DKMS. Tam też znajdziecie wszystkie informacje na temat tego, jaka jest procedura w przypadku, gdy Wasz genetyczny bliźniak będzie potrzebował pomocy. Sama też szukałam informacji na ten temat, bo to chyba najbardziej dręcząca myśl – jak wygląda pobieranie komórek macierzystych i czy coś mi przy tym grozi? Zapewniam Was, że to niemal zupełnie bezpieczne i bezbolesne.
Dziś daję Wam moje walentynkowe serce i życzę mnóstwa miłości, pięknego życia i niezawodnego zdrowia.
#dajęczerwone i #dzielęsiężyciem
Biorę udział w akcji #dajczerwone dzięki Fundacji DKMS i BloSilesia