Wioletta Grzegorzewska bardzo długo pracowała na swój sukces. Po kilku tomach wierszy i książce prozatorskiej wreszcie została dostrzeżona dzięki książce Guguły, nagrodzonej Nike oraz Nagrodą Literacką Gdynia, a także nominowanej do prestiżowej międzynarodowej nagrody Bookera.
Guguły – niedojrzałe owoce dzieciństwa
W skrócie można napisać, że Guguły to opowieść o dzieciństwie spędzonym na wsi i trudnym dojrzewaniu w latach 70-tych i 80-tych XX wieku. Jakkolwiek opis ten jest prawdziwy, to nie zawiera w najmniejszej części tego, czym naprawdę są Guguły.
Nie jest to obraz sielskiego dzieciństwa w bajkowej, wyidealizowanej krainie dziecięcych radości. Wiolka, główna bohaterka, niewiele ma wspólnego z Anią z Zielonego Wzgórza. Jej dojrzewanie nie smakuje jak słodkie truskawki, tylko jak niedojrzałe owoce – cierpko i kwaśno. Jej doświadczenia bywają brutalne i skrajne.
Grzegorzewska mistrzowsko posługuje się perspektywą dziecka, obserwatora świata, które intuicyjnie rozumie rzeczywistość. Wiolka obserwuje świat i opisuje go takim, jakim go widzi. Nie komentuje i nie analizuje otaczającej ją rzeczywistości. Grzegorzewska nie wkłada w jej usta diagnozy ówczesnej sytuacji społecznej, nie potępia, nie wpada w dydaktyzm i moralizatorstwo. Pozwala czytelnikom dopowiedzieć własny komentarz, wyczytać więcej między wierszami – z tego, co autorka przemilczała.
Guguły to także powieść inicjacyjna, która nie ucieka od ważnych tematów. Pierwsza miesiączka, pierwsze kontakty intymne z chłopakiem, molestowanie w różnej postaci (nadużywanie władzy przez lekarza, buziaki od pijanych wujków), pierwsze zetknięcie z homoseksualizmem i nienormatywnymi zachowaniami seksualnymi, brak intymności, trudne relacje wielopokoleniowej rodziny, religijne rytuały i rytm przyrody, który wyznacza przemijanie i dojrzewanie, w końcu pierwsze bliskie zetknięcie ze śmiercią.
Grzegorzewska to mistrzyni operowania językiem. Jej opowieści są krótkie i lapidarne, napisane bardzo plastycznie i sugestywnie. Dzięki temu w wyobraźni można nie tylko zobaczyć, ale i poczuć, usłyszeć tamten świat. W całej powieści czuć poetycki, oniryczny klimat, który uwodzi i przyciąga, ale również niepokoi. I w tym stylu tkwi ogromna siła tej powieści.
Nastoletnia Wiolka za wszelką cenę chce uciec z rodzinnego domu, opuścić wieś, gdzie nie widzi dla siebie żadnej perspektywy. Rozumie jednak, że ucieczka z kolegą uzależnionym od wąchania kleju, bez żadnych perspektyw i celu, nie jest najlepszym pomysłem. Mimo iż boi się, że na zawsze pochłonie ją wieś, decyduje się zostać. Dopiero kiedy kończy liceum i dostaje się na studia, udaje jej się wyemigrować do dużego miasta. I o tym etapie dojrzewania głównej bohaterki opowiada druga książka Grzegorzewskiej – Stancje.