Dziecko z bliska – Agnieszka Stein

O Rodzicielstwie Bliskości

Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że Rodzicielstwo Bliskości to inna odmiana tak zwanego „bezstresowego wychowania”, w którym dziecko robi co chce i rodzice na wszystko mu pozwalają, nie ucząc dyscypliny i odpowiedzialności, ani nie stosując kar i nagród, które przecież od pokoleń uczą dzieci, jak postępować dobrze, a jakich zachowań unikać. Czas się z tymi mitami porządnie rozprawić.

Rodzicielstwo Bliskości nie jest ani bezstresowym wychowaniem (tak naprawdę nic takiego nie istnieje, ponieważ nie da się nie narazić dziecka na stres), ani nie polega na pozwalaniu dziecku na wszystko, ani nie jest też zbiorem metod wychowawczych, według których tresuje się dziecko pod jakąś miarę. Wielu rodziców nie potrafi sobie wyobrazić, że można podchodzić do dziecka inaczej, wielu szuka łatwych i szybkich rozwiązań i wybiera metody, które – owszem – działają i pomagają osiągnąć posłuszeństwo dziecka, ale za jaką cenę? Rodzicielstwo Bliskości to zupełnie inne podejście. Czym więc właściwie jest?

Attachment Parenting i teoria więzi

Rodzicielstwo Bliskości to spolszczona nazwa angielskiego “attachment parentign”, czyli rodzicielstwa opartego na więzi, przywiązaniu. To teoria rozpropagowana przez Williama Searsa, a zapoczątkowana w latach 50-tych XX wieku przez J. Bowlby’ego i M. Ainsworth, która głosi, że dziecko przywiązuje się do opiekunów dlatego, że ma wrodzoną potrzebę do nawiązywania więzi, a nie dlatego, że czerpie przyjemność z zaspokojenia potrzeb, np. karmienia (słynny eksperyment z małpkami, które miały do wyboru „matkę”, do której można się przytulić, lub pokarm). Przywiązanie pełni ogromnie ważną rolę w dalszym rozwoju dziecka.

Tyle w teorii. A jak jest w praktyce? Przede wszystkim warto zauważyć, że Rodzicielstwo Bliskości to pewnego rodzaju filozofia życia. Nie znajdziemy tu prostych rozwiązań typu “zrób tak – a twoje dziecko zrobi tak”. To podejście do rodzicielstwa i do życia w ogóle polegające na tworzeniu dobrej i wartościowej relacji z dzieckiem, z innymi ludźmi i z sobą; na przekonaniu, że konflikty można rozwiązać bez uciekania się do przemocy (werbalnej, fizycznej); na umiejętnej komunikacji, nieoceniającej, niewartościującej; na nauce samoregulacji i rozpoznawania oraz akceptowania wszystkich emocji; na nastawieniu na rozwój i zrozumieniu, że wszystkiego można się nauczyć, a swoje zachowanie zmienić.

Nauka bycia rodzicem bliskościowym

Rodzicielstwo Bliskości to w głównej mierze praca nad sobą, a dopiero w konsekwencji tego nad dzieckiem. Dziecko uczy się poprzez naśladownictwo. Jeśli powiemy mu, że nie wolno bić innych, a sami będziemy stosować przemoc fizyczną – nauczy się, że jednak wolno stosować przemoc, zwłaszcza wobec tych, którzy są wobec nas słabsi lub nam podlegli. Dotyczy to każdej innej dziedziny życia. Nie można wychować dziecka w nurcie RB, samemu nie stosując jego założeń. A ponieważ większość z nas była wychowywana zupełnie inaczej, mamy inne wzorce zakodowane w dzieciństwie, dlatego właśnie praca nad zmianą musi zacząć się od nas – nie od dzieci. Myślę, że to zakorzenione poczucie, że dziecko musi być poddawane wychowaniu rozumianemu jako tresura, musi mieć rozbudowany system nagród i kar, inaczej nie wyrośnie na porządnego człowieka, bo nie będzie wiedziało, co jest dobre a co złe – a co za tym idzie negatywny odbiór Rodzicielstwa Bliskości i pewna nieufność co do tego rodzaju metod wychowawczych – to właśnie jest głęboko zakorzenione w nas samych przez naszych rodziców i dziadków, z pokolenia na pokolenie.

Wystarczająco dobry rodzic

To podejście nie jest łatwe, ponieważ główne zmiany muszą zajść w nas, w naszym sposobie myślenia. Od początku jestem zauroczona Rodzicielstwem Bliskości, a mimo to wydawało mi się, że niektórych założeń nie da się spełnić. Jak mówić niewartościująco? Jak unikać kar, ale przede wszystkim nagród? Jak można traktować z szacunkiem i spokojem dziecko, które w sklepie rzuca się na podłogę i wyje? Jak spokojnie rozmawiać o emocjach, nazywać je i akceptować, gdy wszystko w środku buzuje od złości i chciałoby się po prostu wyjść i nie wracać? Tak, to wszystko jest możliwe, ale pod jednym warunkiem – musisz uznać, że jesteś wystarczająco dobrym rodzicem dla swoich dzieci, odpuścić sobie, być wyrozumiałą dla siebie i otwartą na naukę. To nie dzieje się z dnia na dzień. Nie wystarczy powiedzieć sobie – od dziś jestem rodzicem bliskościowym. To jest nieustanna praca i pokonywanie siebie, swoich utartych schematów. Ja sama nie jestem idealna – zdarza mi się wrzeszczeć, zdarza mi się mieć bardzo niebliskościowe zachowania. Ale cały czas pracuję nad sobą i to właśnie jest najcenniejsza nauka, jaką daję moim dzieciom – zawsze można naprawić relacje, zawsze mozna przeprosić, wytłumaczyć, rozmawiać, nazywać rzeczy po imieniu.

Podręcznik Rodzicielstwa Bliskości

Dziecko z bliska to pierwsza książka o Rodzicielstwie Bliskości, która wyszła w Polsce. Jej autorką jest Agnieszka Stein – psycholożka pracująca od ponad dwudziestu lat z dziećmi, propagatorka Rodzicielstwa Bliskości, Porozumienia bez Przemocy oraz Self Regulation, autorka mnóstwa podcastów, webinarów i szkoleń, a także wielu książek, m.in. Nowa Edukacja Seksualna, Potrzebna cała wioska, Dziecko z bliska, Dziecko z bliska idzie w świat, czy niedawnych wydanego WorkBooka i Zeszytu rozwojowego o złości. To moja osobista guru wychowania bliskościowego, której książki i inne wystąpienia zawsze są ogromną pomocą i mega dawką wiedzy.

 

Agnieszka Stein w Dziecku z bliska przede wszystkim tłumaczy, czym jest Rodzicielstwo Bliskości i pokazuje pewne narzędzia, które będą pomocne w budowaniu tej postawy. Skupia się na trzech najważniejszych obszarach bliskościowego podejścia do wychowania: relacji, regulacji i rozwoju.

O relacjach pisałam już trochę wyżej – to podstawa Rodzicielstwa Bliskości. Agnieszka Stein wyczerpująco podejmuje temat relacji pomiędzy rodzicami i dziećmi, pomiędzy rodzeństwem i innymi ludźmi. Pisze o przywiązaniu, różnego rodzaju potrzebach oraz granicach dzieci i dorosłych. Podpowiada, na czym polega potrzeba bliskości, uwagi, dotyku i stymulacji, czy autonomii oraz jak dbać o swoje granice i przestrzegać granic dziecka. Rozprawia się z wieloma bardzo mocno zakorzenionymi w społeczeństwie mitami dotyczącymi tego obszaru.

W rozdziale dotyczącym regulacji autorka podejmuje jeden z najtrudniejszych tematów związanych z wychowywaniem dzieci – emocji i uczuć, również tych trudnych. Daje wskazówki, jak wspierać dziecko w wyrażaniu emocji i jak radzić sobie z własnymi emocjami (ciężko powiedzieć, co jest bardziej wyczerpujące). W tym rozdziale Agnieszka Stein podejmuje też temat kar i nagród – a konkretnie pisze o tym, dlaczego system kar i nagród nie działa (a raczej działa nie tak, jak nam się wydaje).

W ostatnim rozdziale autorka porusza trzeci najważniejszy aspekt Rodzicielstwa Bliskości – nastawienie na rozwój w szerokim tego słowa znaczeniu. Jest to rozwój nie tylko związany z dzieckiem, ale także z rodzicami. Rozwój obejmuje uczenie się, nabywanie nowych umiejętności, ale też wzrastanie w dobrostanie, wspierającą i nieoceniającą komunikację.

 

Wszystko to może się wydawać trudne, wymagające czasu i ogromu energii. Jednak Rodzicielstwo Bliskości to po prostu bycie wystarczająco dobrym rodzicem, słuchającym swojej intuicji, podążającym za dzieckiem. Dziecko z bliska idealnie wprowadza w ten nurt, staje się drogowskazem i podporą dla rodziców. Nigdy nie lubiłam „podręczników dla rodziców”, jednak po przeczytaniu tej książki uważam, że każdy powinien ją dostać w wyprawce dla rodziców, a jeszcze lepiej – powinna to być lektura obowiązkowa.