Babciu, dziadku… Jak to wtedy było? [gra planszowa]

Babcia i dziadek to skarbnice wspaniałych historii z przeszłości. Rodzinne zjazdy, święta czy leniwe popołudnia to świetny czas, by wspominać i wypytywać seniorów rodu o to, jak to kiedyś było? A gdyby tak połączyć rodzinne opowieści z grą planszową i przy okazji świetnie się bawić w rodzinnym gronie?

Gra dla całej rodziny

Babciu, dziadku… Jak to wtedy było? to familijna gra dla całej rodziny stworzona przez Monikę Koprivovę, autorkę książek Opowiedz mi, babciu i Opowiedz mi, dziadku. Gra najlepiej sprawdza się w dużym gronie rodzinnym, gdy do stołu zasiadają dziadkowie, rodzice i dzieci, a nawet wujkowie i ciocie – zasady przewidują uczestnictwo nawet do dwunastu graczy. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by grać we dwójkę. Gra polega na opowiadaniu historii na wylosowany temat, zapamiętywaniu szczegółów, a następnie na odpowiadaniu na wylosowane pytania. Każda dobra odpowiedź to jeden punkt i jedno pole na planszy do przodu. Wygrywa ta osoba, która jako pierwsza odpowie na pięć pytań i dotrze do mety.

Początki gry mogą być lekko onieśmielające. Co innego luźno wspominać stare dzieje, a co innego mieć świadomość, że trzeba opowiedzieć jakąś sensowną historię na zadany temat. U nas na początku seniorzy mieli lekką tremę i nie byli przekonani, czy sprostają zadaniu. Na szczęście szybko się okazało, że opowiadanie historii jest naprawdę proste i praktycznie niczym się nie różni od zwykłego wspominania. Na dodatek hasła na kartach pobudzają pamięć i obok dobrze znanych historii usłyszeliśmy też kilka nieznanych wspomnień. To wielki plus gry. Zauważyłam za to jeden duży minus – uzbieranie pięciu punktów i dotarcie do mety trwa naprawdę bardzo krótko! Nie przejmowaliśmy się więc końcem rozgrywki i graliśmy dalej. Co ciekawe, każda kolejna gra była równie ekscytująca, co pierwsza. Haseł opowieści jest na tyle dużo, że jeszcze nie zdarzyło się, by historie się powtarzały. Gracze mają możliwość wyboru haseł, a gdy żadne z nich nie pasuje, mogą wymienić karty na inne. W grze rywalizacja jest bardzo mocno ograniczona, a jeśli gracze się zgodzą można całkowicie pominąć zdobywanie punktów. Chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę, integrację, wspomnienia i zapamiętanie historii innych.

Zawartość pudełka

W pudełku znajdują się dwie talie kart – niebieskie karty historii oraz czerwone karty pytań. Talie są porządne, plastikowe, nie niszczą się tak szybko i są odporne nawet na działanie dzieci 🙂 Oprócz tego w pudełku znajdziemy dwanaście drewnianych (to ogromny plus), kolorowych pionków oraz dużą planszę z czterema torami po pięć pól i metą na środku. Tory są tylko cztery, dlatego przy większej ilości chętnych do zabawy gracze muszą dzielić się nimi i startować z tych samych pozycji, co jednak nie przeszkadza w grze (chyba, że ktoś zapomni koloru swojego pionka!).

Szata graficzna gry jest naprawdę bardzo klimatyczna i od razu przywodzi na myśl lata młodości naszych rodziców. Retro obrazki są świetnie dopasowane i potrafią generować miłe wspomnienia. Choć gra pierwotnie ukazała się w Czechach, wydawca zadbał, by dostosować zdjęcia przedmiotów czy pieniędzy do polskich realiów. Na Jak to wtedy było po prostu przyjemnie się patrzy i jeszcze przyjemniej się gra.

Zasady gry

Jak to wtedy było? to gra o bardzo prostych zasadach. Podzielona jest na dwa etapy: etap opowiadania historii oraz etap odpowiadania na pytania. W pierwszym etapie gracze losują pięć kart z hasłami opowieści. W zależności od ilości graczy każdy zostawia sobie trzy (przy dwóch graczach), dwie (przy trzech do pięciu graczach) lub jedną kartę (od sześciu do dwunastu graczy). Na każdej karcie znajduje się obrazek z hasłem, do którego gracz musi odnieść swoją opowieść. Obrazek jest tylko podpowiedzią i opowieść nie musi się go tyczyć – liczy się przede wszystkim hasło. Gdy więc wylosujemy kartę z hasłem “samochód” i obrazkiem pomarańczowego malucha, to opowieść musi być wspomnieniem związanym z samochodem, a nie konkretnie pomarańczowym maluchem. Najważniejsze, by historie były prawdziwe i zawierały jak najwięcej szczegółów. Nie ma oficjalnego limitu czasu na jedną opowieść, jednak autorka zaleca, by jedna historia zajęła graczowi około dwie-trzy minuty. Po skończeniu historii inni gracze mogą zadawać dodatkowe pytania lub dopowiedzieć coś od siebie. Każdy gracz kładzie przed sobą wybrane karty opowieści obrazkami do góry, by każdy mógł łatwo sobie przypomnieć, o czym były poszczególne historie (w wersji trudniejszej gry można to pominąć i zdać się na własną pamięć).

Drugi etap to odpowiedzi na wylosowane pytania. Gracz, który jako pierwszy opowiadał, bierze jedną kartę pytań i czyta na głos. Jeśli jest to tzw. “pytanie osobiste” gracz odpowiada samodzielnie. Musi wówczas podać do czyjego i którego opowiadania tyczy się odpowiedź (tu przydają się karty opowieści ułożone przy każdym graczu). Jeśli jest to “pytanie przechodnie” najpierw odpowiada gracz, który wylosował pytanie, a następnie przekazuje je kolejnemu graczowi, aż do wyczerpania odpowiedzi na pytania. Każda prawidłowa odpowiedź pozwala graczowi na przesunięcie pionka o jedno pole do przodu. Tak jak już wspomniałam, ta część rozgrywki dzieje się bardzo szybko. Wystarczy zaledwie pięć dobrych odpowiedzi, by wyłonić zwycięzcę. Zwłaszcza przy pytaniach przechodnich można szybko zdobywać dodatkowe punkty, co przekłada się na czas gry. Osobiście czułam nieco niedosyt po każdej rozgrywce, ale dla chcącego nic trudnego – można darować sobie skakanie po planszy i grać na punkty albo dla czystej przyjemności.

Kilka uwag na koniec

Jak to wtedy było? to gra naprawdę bardzo prosta, której zasady są przyswajalne zarówno dla małych dzieci (mniej więcej od 6 lat), jak i dla seniorów. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by grać w nią w różnych konfiguracjach – nie tylko z rodziną, ale i na przykład z przyjaciółmi podczas towarzyskiej imprezy. Można wymyślać własne zestawy pytań (niestety do gry nie dołączono pustych kart do zapisania własnych pytań) i modyfikować zasady. Mimo wszystko gra pozostaje bardzo prosta i wytrawni gracze, którzy szukają w grach “czegoś więcej” mogą się na dłuższą metę nią znudzić.

Największą frajdę rozgrywka sprawia właśnie dzieciom. Niestety moja córka jest jeszcze za mała, by w pełni uczestniczyć w rozgrywce, choć bardzo chciała zagrać. Wymyśliliśmy więc alternatywne zasady gry, dostosowane do jej wieku. Gra polegała na tym, że w każdej turze losowaliśmy kartę opowieści i musieliśmy opowiedzieć wymyśloną historię na podstawie hasła lub obrazka. Każda opowieść była nagradzana punktem. Trzylatka była szczęśliwa i wspinała się na wyżyny wyobraźni, by zaskoczyć nas naprawdę niesamowitymi historiami. Jak widać da się z tej gry wyciągnąć więcej, niż jest w instrukcji.

Bardzo żałuję, że nie mam już własnych babć i dziadków, którzy mogliby snuć wspaniałe historie o przeszłości. Zawsze bardzo lubiłam słuchać o ich dzieciństwie i młodości. Szkoda, że wiele z tych historii wywietrzało z mojej głowy i nie ma już nikogo, kto mógłby opowiedzieć je raz jeszcze. Tym bardziej uważam, że Jak to wtedy było? to świetny sposób na to, by najmłodsi wynieśli jak najwięcej z opowieści najstarszych i zachowali te wspomnienia dla własnych dzieci.


Recenzja gry powstała dzięki współpracy z grupą Śląskich Blogerów Książkowych

 

 

 

 


Tytuł: Babciu, dziadku … Jak to wtedy było?
Producent: PharmDr, Monika Kaprivova
ISBN: 8594185199977
Języki: polski
Rok wydania: 2018
Format: 30.5×30.5cm
Oprawa: Pudełko kartonowe